Wikingowie – inżynierowie sprzed 1000 lat!

28 lutego 2017

Niespodziewanie, po 900 latach przerwy, kultura Wikingów oraz wszelkie nordyckie akcenty lądują na brzegach całego świata. Od kanadyjsko-irlandzkiego serialu „Wikingowie” , poprzez szlagierowy film „Thor”, aż do pojawiających się na ekranach „Hammer of Gods”, czy „Thor 2”. Kultura Skandynawska jest po prostu… modna! Nawet akcja serialu, kręcony na podstawie książki George’a R.R. Martina, „Gra o Tron” dzieje się w królestwie Westeros, które przywodzi na myśl Skandynawię sprzed 1000 lat.

Jednocześnie trzeba zauważyć, że wciąż zaskakująco mało wiemy o tej kulturze, która w znaczący sposób wpłynęła na losy Świata, a także skradła serca kronikarzom, pisarzom, turystom oraz… inżynierom! Uznaje się, że obecnie znacznie więcej nie wiemy, niż wiemy o kulturze Wikingów. Ale jest jedna rzecz, którą wiemy: potrafili żeglować! Wiemy też jak to robili!

Łodzie Wikingów, tzw. Knary, to istny majstersztyk inżynierii średniowiecznej. Dodatkowo biorąc pod uwagę, że repliki takich łodzi budowane w obecnych czasach osiągają prędkość nawet 25 węzłów należy je nadal uważać za inżynieryjną perełkę.

Łodzie były skonstruowane tak, że ich zanurzenie pozwalało na  żeglugę nawet na płytkich wodach, co oznaczało, że mogły pływać praktycznie wszędzie! Będąc dodatkowo wystarczająco duże i mocne by przetrwać podróż przez otwarty ocean, mogły po takiej długiej podróży płynąć w górę rzeki i zaskoczyć przeciwnika niezwykle sprytnym manewrem.

Niezwykle zadziwiające były zdolności łodzi wikingów do pływania pod wiatr. W tamtych czasach nie było jednostek, które pływałyby przy takich kierunkach wiatrów. Dawało to wikingom nie tylko niemal nieograniczone możliwości podróży, ale także dużą przewagę na polu bitwy.

Jednak jedną z najciekawszych rzeczy w łodziach wikingów była ich elastyczność. Każdy kto widział skrzydło nowoczesnego samolotu komunikacyjnego w locie przy silnych wiatrach zdaje sobie sprawę, jak niebezpieczna może być zbyt mała lub zbyt duża sztywność konstrukcji. Dotyczy się to także łodzi wikingów, które były jednocześnie na tyle sztywne by przetrwać trudy oceanicznych podróży, a równocześnie dostatecznie lekkie, by zredukować zanurzenie i zwiększyć prędkość maksymalną. Zasady, które stosuje się obecnie w lotnictwie Wikingowie mieli „w małym palcu” już niemal 1000 lat temu! Ich sposób pokonywania fal bliższy jest raczej zginaniu się na nich, przez co konstrukcja przenosiła mniejsze siły niż w przypadku gdyby była idealnie sztywna.

Niesamowite konstrukcje okrętów pozwalały uzyskać Wikingom sporą przewagę w bitwie, ale także dawały spore możliwości handlu i eksploracji nowych ziem. Jednak to mentalność samoch Wikingów sprawiła, że swoimi łodziami płynęli na wyprawy, które każdy ówczesny im lud nazwałby samobójczymi. Wierzyli, że w dniu, w którym człowiek się rodzi od razu przypisany mu zostaje dzień w którym umrze. Jeśli nastawał dzień rozstania się z ziemskim padołem i udania się do mitycznej Walhalli nic nie mogło uratować nordyckiego wojownika. Zatem skoro los był nieunikniony to dlaczego nie mieli by pakować swoich toporów wojennych na statek i wypływać na nieznane wody?

Jak widać mimo prostoty pojmowania swojego bytu Wikingowie byli doskonałymi inżynierami i po dziś dzień korzystamy z ich dorobku w dziedzinie konstrukcji. Zatem, gdy następnym razem zobaczysz barczystego, brodatego mężczyznę z toporem w ręku i rogatym hełmie na głowie nie myśl o nim jak o brutalnym najeźdźcy. Może to akurat konstruktor łodzi, który idzie wojennym toporem ściąć drzewo, które posłuży jako maszt do jego nowej łodzi.